Pełnowymiarowa inwazja rosyjskich sił na Ukrainę rozpoczęła się dokładnie rok temu, 24 lutego 2022 roku. Choć Rosjanie robią wszystko, by zniszczyć naszych sąsiadów, ci pozostają niezłomni i zjednoczeni. A my pozostajemy solidarni z Ukrainą.
Kijów. 24 lutego.
– Obudziło mnie pukanie do drzwi i słowa „Zaczęło się”. Paraliżujący strach w środku, odgłosy bombardowań na zewnątrz, samoloty wojskowe, alarmy przeciwlotnicze… I zero wiedzy, co w takim przypadku zrobić. Przerażający chaos w mojej głowie. Myśli o mojej rodzinie i przyjaciołach. I wypieranie myśli, że mogę umrzeć lub – co gorsza – mogą umrzeć moi bliscy. To było moje pierwsze 15 minut po przebudzeniu. Potem zaczęło się sprawdzanie newsów, newsów, newsów… I wreszcie przemówienie naszego Prezydenta
– wspomina Anna Andriushchenko, Ukrainka i członkini Stowarzyszenia FILMFORUM.
Rosjanie nie dawali im żadnych szans, ale Ukraińcy i Ukrainki nie poddali się i od roku stawiają opór agresorowi na wszystkich frontach. Ponieśli niewyobrażalne straty, jednak – jak sami mówią – dziś są silniejsi niż kiedykolwiek. Przetrwali i rosną w siłę dzięki niezłomnej postawie ich prezydenta, Wołodymyra Zełenskiego, dzięki niesamowitej odwadze i wytrwałości walczących na froncie mężczyzn i kobiet, a także dzięki tysiącom wolontariuszy i zwykłych ludzi gotowych do pomocy od pierwszego dnia wojny.
W końcu zobaczyłam Macieja i Dorotę z FILMFORUM – przytuliłam ich tak mocno, jak chciałabym przytulić mamę i tatę… Do dziś pamiętam ich spojrzenie. Wcześniej byliśmy partnerami w programach edukacyjnych. W tamtym momencie stali się dla mnie rodziną.
– Spędziłam noc w najgłębszej stacji metra w Kijowie, kompletnie nie rozumiejąc, co dzieje się na zewnątrz i ledwo będąc w stanie zadzwonić do rodziny i sprawdzić newsy. Otrzymałam wiadomość od znajomych z zagranicy: „Musisz wyjechać natychmiast”. W ogóle nie miałam na to ochoty. Jedyne, czego chciałam, to znaleźć się blisko mojej rodziny, która była wtedy 600 km ode mnie – kontynuuje Ania. – Wczesnym rankiem wyszłam na dwór. Chwilę później rakieta zaatakowała coś blisko nas, więc znów pobiegliśmy do metra. Maciej i Dorota z FILMFORUM ciągle wysyłali mi wiadomości: „Już po ciebie jedziemy”. Nie wiedziałam, co robić. Wtedy zadzwoniła do mnie mama i powiedziała: „Musisz spróbować złapać pociąg i wyjechać z kraju, proszę. Przynajmniej spróbuj to zrobić dla nas”. Wszystko, co było potem, pamiętam jak przez mgłę. Pamiętam, jak stałam na zatłoczonym dworcu kolejowym, żegnając się z bólem serca z przyjaciółmi, mając świadomość, że być może widzę ich i ściskam po raz ostatni. Potem wsiadłam do przepełnionego pociągu pełnego łez i obaw. Kolejna wiadomość od mojej mamy: „Pamiętaj, że ja i tata cię kochamy. Uda ci się.”. To był najtrudniejszy moment w moim życiu. Kiedy przekroczyłam granicę, czułam niesamowity ból w środku. Ale w końcu zobaczyłam Macieja i Dorotę – przytuliłam ich tak mocno, jak chciałabym przytulić mamę i tatę… Do dziś pamiętam ich spojrzenie. Wcześniej byliśmy partnerami w programach edukacyjnych. W tamtym momencie stali się dla mnie rodziną. Nieco później poznałam Martę, która zrobiła dla mnie więcej, niż robią dla siebie ludzie spokrewnieni.
W ubiegłym roku w ogóle nie myśleliśmy o programach wymiany. Ale cieszę się, że ludzie FILMFORUM nie przestawali nas namawiać. Mówili, że nie powinniśmy się zatrzymywać, bo będzie to oznaczało, że tamci wygrali.
W 2022 roku na cześć Ukrainy przyjęliśmy jej barwy narodowe jako identyfikację KAMERALNEGO LATA, a w imię wolności sąsiadów części konkursowej nadaliśmy nazwę Freedom Film Festival. Z pomocą Ani zorganizowaliśmy też trzy międzynarodowe wymiany z udziałem ukraińskiej młodzieży. Nie był to pierwszy raz w historii naszego stowarzyszenia. Z ukraińskimi organizacjami i filmowcami przyjaźnimy się i współpracujemy od wielu lat. Ten rok był jednak wyjątkowy dla nas wszystkich. Jak wspomina Ania:
– W ubiegłym roku w ogóle nie myśleliśmy o programach wymiany. Ale cieszę się, że ludzie FILMFORUM nie przestawali nas namawiać. Mówili, że nie powinniśmy się zatrzymywać, bo będzie to oznaczało, że tamci wygrali. Więc zaczęliśmy zbierać młodych Ukraińców na warsztaty. Bali się opuszczać Ukrainę, bo kiedy jesteś daleko od domu, jeszcze bardziej martwisz się o swoją rodzinę. Ale pragnienie, by ich życie się nie zatrzymywało, było jeszcze silniejsze niż kiedykolwiek. Tak więc Radom przywitał pierwszych ukraińskich uczestników, potem Olsztyn, potem Warszawa, a teraz Grenoble… Jestem bardzo dumna z każdego ukraińskiego uczestnika, że udało im się to wszystko przezwyciężyć i dołączyć do międzynarodowych programów wymiany młodzieży.
Z podziwem obserwujemy naszych ukraińskich warsztatowiczów, partnerów i wszystkich innych przyjaciół zza wschodniej granicy, którzy prężnie działają dziś w Polsce. Nie zapominamy też o tych, którzy pozostali w kraju, by bronić jego granic. Wojna nadal trwa, a Ukraińcy i Ukrainki nadal potrzebują naszego wsparcia. Pamiętajmy o tym dziś, jutro i każdego dnia.
Слава Україні!